Teatr Reduta Śląska premierą nieśmiertelnych „Igraszek z diabłem” rozpoczął 2 września 2023 roku świętowanie jubileuszu swojego dziewięćdziesięciolecia.
Nie ma się co oszukiwać – na hasło „Igraszki z diabłem” wszyscy, absolutnie wszyscy mają przed oczami realizację Teatru Telewizji. Przede wszystkim tę z roku 1980 z Barbarą Wrzesińską, Magdaleną Zawadzką, Markiem Kondratem, Marianem Kociniakiem, Krzysztofem Kowalewskim i Januszem Gajosem, ale też tę unowocześnioną z roku 2020 z aktorami krakowskimi – Anną Dymną, Pauliną Kondrak, Moniką Frajczyk, Michałem Majniczem, Dariuszem Gnatowskim, Jerzym Trelą czy Romanem Gancarczykiem. Reduta Śląska pamięta o tych spektaklach, ale pamięta też o tym, że sięgając po zabawny tekst czeskiego autora Jana Drdy, sięgnęła do własnych korzeni – w 1948 roku ówcześni aktorzy tej grupy przenieśli swoich widzów do świata księżniczki Disperandy i jej służki Kasi, nieustraszonego Marcina Kabata, zbója Sarki-Farki oraz diabłów Lucjusza, Omnimora, Solfernusa i Belzebuba jako jedni z pierwszych w historii polskiego teatru. Drda napisał swoją sztukę w roku 1946.
Biorąc pod uwagę te wszystkie fakty, trudno się oprzeć przekonaniu, że Reduta Śląska sprzed 75 lat miała z „Igraszkami” stokroć łatwiej, nie musząc dźwigać bagażu wcześniejszych popularnych realizacji. Nawet czeska ekranizacja diabelsko zabawnej komedii powstała osiem lat później, w roku 1956… Hulaj dusza, piekła nie ma! Graj samograju!
Jak dobrze, że w roku 2023 Reduta Śląska nie uległa paraliżującemu strachowi i zdecydowała się sięgnąć po „Igraszki z diabłem” nie oglądając się na nikogo poza Mirosławem Neinertem, przyjacielem zespołu i znakomitym reżyserem z niezawodnym teatralnym nosem. Komu, jak komu, ale akurat jemu mogli zaufać – wszak wspinali się już razem na wyżyny.
Tym razem w efekcie tej współpracy widownia dostała świetny przykład tego, jak na nowo i inaczej opowiedzieć znaną wszystkim historię, by nikt się nią nie nudził.
W redutowej odsłonie oglądamy dowcipny moralitet opowiadany przez uliczną trupę, która ma „w drewnianym wozie cały las i piekło (…) obok raju”, garściami czerpie z magii teatru, a na okrasę sprawnie miesza inteligentny humor z jarmarcznym żartem, co rusz puszczając oko do widowni w każdym wieku.
Atutem Reduty Śląskiej po raz kolejny okazała się wielopokoleniowość zespołu, pozwalająca na bezproblemowy przydział ról zgodnie z warunkami i temperamentami poszczególnych wykonawców. Nikt nie budzi tu wątpliwości – Kabat jest Kabatem, Disperanda – Disperandą, Kasia – Kasią, Scholastyk – Scholastykiem, a Sarka-Farka jest Sarka-Farką jak ulał i na miarę. Moce piekielne zaś nie ustępują im na krok od Lucjusza przez Solfernusa i Omnimora aż po samego Belzebuba. Nad tym, by się zanadto nie wychylali, czuwa poczciwy, a – gdy trzeba – to i stanowczy, anioł Teofil.
Całości widowiska dopełniają piosenki Izabeli Mikrut (i Jerzego Grabiańskiego) z muzyką Klaudii Rabiegi oraz scenografia i kostiumy zaprojektowane przez Kaję Renkas i choreografia Barbary Duckiej.
Gdyby mnie ktoś zapytał, czy warto się wybrać na redutowe „Igraszki z diabłem”, odpowiem krótko: Ego te obsecro… Jo cie prosza.
Zdjęcie tytułowe: Izabela Mikrut