– Organizując swoją wystawę jubileuszową z okazji czterdziestolecia pracy twórczej postanowiła pani, że nie będzie to wystawa indywidualna i zaprosiła do współudziału trzy zaprzyjaźnione artystki. Skąd taka decyzja?
– Pomyślałam, że skoro minęło już czterdzieści lat mojej artystycznej aktywności, nastał dobry czas do poczynienia bilansu i to nie tylko w zakresie sztuki, ale po prostu życia. Stwierdziłam, że nie mogę być niewdzięczna wobec losu i Opatrzności, bo mam się z czego cieszyć. Wiele z tego, co zakładałam, udało się zrealizować, zachowując odpowiedni balans pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym. Podobnie jest w przypadku moich koleżanek – Poli Ziemby, Agnieszki Żmudzińskiej i Beaty Będkowskiej, stąd tytuł „Wystawa Kobiet Spełnionych”. Poprosiłam je, by pokazały naszej publiczności prace, które w mojej opinii są dla nich najbardziej reprezentatywne. Każdą z nas cechuje inny charakter twórczy i odmienne zainteresowania artystyczne. Reprezentujemy różne dyscypliny sztuk plastycznych – malarstwo, ceramikę, rzeźbę ceramiczną, kolaż… Ta mieszanka daje szersze spojrzenie na zagadnienie spełnienia kobiety artystki. Nie da się nie zauważyć, że ostatnio zapanowała szczególna moda na feminizm w odsłonie mniej lub bardziej wulgarnej i krzykliwej. Ja chciałam dać świadectwo feminizmu tradycyjnego, którego cechą nie jest pretensja do świata, a szacunek i wdzięczność za to, co się udało.
– Jak wyglądał dobór prac na wystawę w pani przypadku?
– Posłużyłam się kluczem według którego powstał także towarzyszący wystawie katalog. Jedna część ekspozycji miała charakter retrospektywny – pokazałam to, czym zajmowałam się przez lata – przede wszystkim ceramiczne formy przestrzenne i płaskie. Druga część to rzeczy zupełnie nowe, w tym kolaże wykorzystujące elementy ceramiki i inne materiały naturalne, w tym kamienie półszlachetne z okolic mojego ukochanego Bolesławca. Bywalcy Miejskiej Galerii Sztuki „MM” znają moją twórczość, ale nowe realizacje wielu zaskoczyły.
– O czym rozmawia pani z gliną?
– To pytanie dotykające bardzo intymnej kwestii. Glina jest moim powiernikiem. Oczywiście nie sposób postawić ją na równi z zaufanym człowiekiem, serdecznym przyjacielem, ale można jej powierzyć wiele spraw. Praca z gliną ma wartość terapeutyczną. Gdy z nią obcuję, wszystkie trudne sprawy, z jakimi się w danej chwili borykam, układają się i prostują w mojej głowie, a charakter i forma wykonanej pracy zależą od tych okoliczności. Uważam, że każda twórczość, która jest szczera i prawdziwa, stanowi formę terapii, godzenia się z losem i z życiem, ma znaczenie nie tylko dla twórcy, ale też cieszy oglądających… Inaczej jest tylko w sytuacji gdy ktoś tworzy z innych pobudek, kalkulując na chłodno.
– Niedawno odkryłem, że znalazła pani dla siebie i swojej aktywności artystycznej ciekawą niszę, tworząc markę „Anna Stawiarska Hand Made”. To piękne niewielkie formy ceramiczne i biżuteria, prawdziwa sztuka dostępna na wyciągnięcie ręki dla każdego. Widziałem, że bibeloty można kupić między innymi w kwiaciarni na Klimzowcu… Jak zrodziła się ta idea?
– Niedługo przed ubiegłorocznym lockdownem wymyślił to mój syn, podsuwając między innymi pomysł na metkę, którą zaprojektowała Kaja Renkas. Ja właściwie nie potrafię nic innego, poza hand made. Kiedy świat zamknął nam się nad głowami z powodu pandemii, okazało się, że ten pomysł jest idealny na warunki izolacji w czterech ścianach. Wykorzystuję te same, wyłącznie naturalne, materiały z którymi zwykle pracuję. Nie ma plastiku i innych tworzyw sztucznych. Są metale szlachetne, kamienie półszlachetne, szkło i glina – wszystko pochodzące z natury i blisko z nią związane. Nie wyobrażam sobie bym mogła pracować z czymś innym.
– Życie stopniowo wraca na swoje dawne tory, wszyscy mamy nadzieję, że nie czekają nas w tym względzie dramatyczne zwroty akcji. Pani udało się podsumować cztery dekady twórczości, czuje się pani kobietą spełnioną. Co dalej?
– Od października z radością wracam do prowadzenia pracowni ceramiki w Miejskim Domu Kultury „Batory”. Poza tym myślę, że moja przygoda z kolażem dopiero się zaczęła i nabierze rozpędu – mam mnóstwo pomysłów. Nie zamierzam zwlekać z ich realizacją, ciekawa tego, dokąd mnie poprowadzi ta ścieżka.
Anna Stawiarska
urodzona 24 maja 1952 roku w Zabrzu. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie Akademia Sztuk Pięknych) we Wrocławiu – 1975-1980. Dyplom: Ceramika Unikatowa, prof. Irena Lipska – Zworska, Projektowanie Ceramiki, prof. Rufin Kominek.
Doktor sztuki, pracownik naukowo – dydaktyczny w szkolnictwie wyższym, średnim i specjalnym. Członek założyciel i długoletni wiceprezes Stowarzyszenia Wspomagania Twórczości i Rozwoju Osób Niepełnosprawnych „Unikat”. Członek założyciel i długoletni wiceprezes Stowarzyszenia Chorzowskich Artystów Plastyków. Sekretarz Rady Społecznej Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie. Członek założyciel i długoletni prezes Stowarzyszenia Wspomagania Twórczości i Rozwoju AKME. W roku 2007 otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta w Dziedzinie Kultury. W roku 2010 odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi.