Chociaż broadwayowski musical oparty na fabule głośnego filmu sprzed czterech dekad grany jest już od pięciu lat, wciąż trudno sobie wyobrazić, by znalazł się ktoś, kto na hasło „Tootsie” miałby inne skojarzenie niż to jedno nazwisko: Dustin Hoffman. Od wieczoru 19 maja 2023 roku dopuszczam myśl o zmianie tego przeświadczenia. Za nami polska prapremiera „Tootsie” na deskach Teatru Rozrywki. Jakże się cieszę, że mogę powiedzieć, iż po obejrzeniu tej inscenizacji wszystkie obawy jakie w związku z nią miałem, prysły jak bańka mydlana.
Nie ma nic gorszego niż przyzwyczajenie i myślenie schematami. Tylko otwarcie na nowe daje szansę na rozwój. I trochę o tym jest też ten spektakl, choć oczywiście bardziej jest o porażce i sukcesie, o balansowaniu nad przepaścią i o tym jakie ryzyko niesie za sobą podejmowanie ryzyka. Przede wszystkim jednak – jak podkreśla sama reżyserka musicalu, Magdalena Piekorz – to opowieść o sile kobiet.
Nawet jeśli jedną z kobiet na scenie jest… mężczyzna.
Chorzowska inscenizacja to niesamowita mieszanka operująca skromną scenografią (autorstwa Grzegorza Policińskiego), ustępującą miejsca multimedialnym wizualom (będącym dziełem Tomasza Grimma), dynamicznym ruchem scenicznym (nad którym czuwał choreograf Jakub Lewandowski) i zjawiskowymi kostiumami (projektu Lidii Kanclerz) okraszonymi charakteryzacją. „W pakiecie” jest oczywiście muzyka Davida Yazbeka, grana „na żywo” przez teatralną orkiestrę pod kierunkiem Michała Jańczyka.
Zespół Teatru Rozrywki staje na wysokości zadania. Pierwsze skrzypce gra bezapelacyjnie Hubert Waljewski. Dla oddania tego, co wyczynia na scenie, nie mogę sobie podarować stwierdzenia, że po tym, jak niespełna dwa lata temu – pracując w tym samym teatrze i z tą samą reżyserką – swoją kreacją Pinokia udowodnił, że określenie „drewniane aktorstwo” może się stać najwyższą formą komplementu, teraz idzie jeszcze kilka kroków dalej, mistrzowsko wcielając się w postać Michaela Dorseya, przeistaczającego się w Dorothy Michaels.
Swoje pięć minut na scenie mają (i świetnie je wykorzystują!) także Wioleta Malchar jako Sandy, Katarzyna Hołub jako Julia oraz Jakub Wróblewski jako Jeff. Izabella Malik z niewielkiej roli Rity tworzy perełkę, która zostaje w pamięci. W wejściach Rity widać, że bezdyskusyjny talent komediowy to tylko część całego wachlarza możliwości i warsztatu kreującej ją aktorki. Jednak odtwórcy ról Sandy i Jeffa także są świetni w te klocki, wywołując na widowni salwy śmiechu. Swoje zasługi ma w tym autor przekładu Daniel Wyszogrodzki, któremu także należą się brawa. Skoro już o brawach mowa, po pierwszym pokazie „Tootsie” w Teatrze Rozrywki klaskano długo i głośno. To najlepszy dowód na to, że realizacja zyskała sympatię widzów.
25 maja wielki dzień drugiej obsady. W roli Michaela/Dorothy po raz pierwszy wystąpi Tomasz Wojtan, a w postać Sandy wcieli się Joanna Możdżan.
Magdalena Piekorz zadedykowała inscenizację pamięci swojej – zmarłej w styczniu – mamy. Jej osobą inspirowane są stroje i fryzura Dorothy Michaels w spektaklu.
Musical prezentowany jest na podstawie umowy z Music Theatre International.
Więcej o chorzowskiej „Tootsie”: TUTAJ
Foto: Artur Wacławek/ Teatr Rozrywki