Wywiad ukazał się pierwotnie w wydaniu papierowym
w październiku 2016 roku.
– Jakie znaczenie ma dla pani, aktorki tak wielkiego formatu uhonorowanej m.in. Złotą Palmą w Cannes i Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie, honorowa nagroda Prezydenta Chorzowa w Dziedzinie Kultury?
– Chorzów jest moim rodzinnym miastem, zatem nagroda ta ma dla mnie dużą wartość sentymentalną. Byłam nagradzana na licznych festiwalach filmowych, wśród wielu innych artystów, ale czuję się córką Chorzowa, w związku z tym ta właśnie nagroda jest dla mnie naprawdę szczególna.
– Przyjazd na uroczystość wręczenia nagrody to pani trzecia wizyta w Chorzowie. Pierwsza miała miejsce w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a więc jeszcze w czasach komunizmu, za tzw. żelazną kurtynę, po raz drugi gościła pani w mieście w roku 1998, przy okazji recitalu w Teatrze Rozrywki, czyli właściwie jeszcze tak króciutko po przełomie ustrojowym. Trzecia wizyta, rok 2014. Jakie były pani emocje związane z tym miejscem w tych jakże odmiennych okresach czasu?
– Wszyscy widzimy te zmiany, my to przeżyliśmy również w Niemczech. Komunizm był dobrym scenariuszem, ale źle reżyserowanym. Jest mi przykro, kiedy myślę o tamtych czasach, o czasach komunizmu, szkoda, że ten eksperyment został źle wykorzystany przez rządzących w tamtych czasach. Natomiast wyraźnie widać we wszystkich krajach postkomunistycznych, jak wiele rzeczy się zmieniło, jak czuć coraz większą wolność. Niestety nie można powiedzieć że ten dobrobyt faktycznie odczuwają wszyscy. Ludzie starsi mają często gorzkie doświadczenia. Polska jest krajem, który bardzo się zmienił. Region górnośląski miał bardzo trudną sytuację w związku z upadkiem górnictwa i hutnictwa. Często o to pytam, gdy tutaj przyjeżdżam. Myślę, że ta depresja jest już jednak za nami. Mieszkańcy Górnego Śląska mają taką rzadką umiejętność uśmiechania się zawsze, nawet w sytuacjach w których jest bardzo ciężko.
– W związku z pani wizytą w Chorzowie przygotowano przegląd filmów z pani udziałem. Lista czterech tytułów, moim zdaniem, została przez organizatorów dobrana bardzo trafnie, ponieważ filmy dotyczą różnych okresów pani życia i twórczości. Na początek wybrano dokument „Hanna Schygulla – moje marzenie” w reżyserii Anne Imbert, a następnie filmy fabularne „Lili Marleen” w reżyserii Rainera Wernera Fassbindera, „Na krawędzi nieba” w reżyserii Fatiha Akina oraz film „Tragarz puchu” w reżyserii Janusza Kijowskiego. Ciekawi mnie jednak, jak ta lista wyglądałaby gdyby to pani sama ją ułożyła – które z filmów chciałaby Pani pokazać chorzowskiej publiczności?
– Nie chciałabym jakoś konkretyzować, które to byłyby filmy, ponieważ każdy jest inny i dla mnie wyjątkowy. Na pewno na liście znalazłyby się dwa szczególnie nagrodzone filmy – „Małżeństwo Marii Braun” Rainera Wernera Fassbindera, wyróżnione Srebrnym Niedźwiedziem 1979 na Festiwalu w Berlinie i „Historia Piery” Marco Ferreriego, za który odebrałam nagrodę dla najlepszej aktorki w Cannes, w 1983 roku.
– Podczas spotkania z widzami w Chorzowskim Czentrum Kultury mówiła pani o spełnianiu marzeń. Wiem, że jednym z takich marzeń był śpiew. W roku 1998 przyjechała pani do Teatru Rozrywki z recitalem, w tamtym czasie zaczęła też pani traktować kino bardziej marginalnie. Czy nadal skłania się pani bardziej w stronę teatru i śpiewu, zostawiając kino na marginesie? I jakie są pani marzenia na najbliższe lata; co jeszcze chciałaby pani zrealizować?
– Marzę o dobrej roli w tym moim bardziej dojrzałym już życiu, o takiej roli, która pasowałaby do mojego wieku. Chciałbym pokazać osobę dla której najważniejsza jest miłość i bycie człowiekiem. Ale interesująca byłaby też rola pozornie będąca przeciwieństwem takiej postawy. Przecież grając egoistę można pokazać całe zło wynikające z takiego zachowania – egoista chcąc wszystkiego dla siebie, tak naprawdę więcej traci, jego życie jest uboższe. Jeżeli chodzi o śpiewanie, nie wiem, jak to będzie, jestem w każdym razie otwarta. W tej dziedzinie bardzo często problemem jest język w którym powinnam śpiewać. Posługuję się kilkoma językami, więc agenci nie wiedzą, jakich właściwie propozycji szukać, choć przecież muzyka jest sama w sobie językiem uniwersalnym.
Hanna Schygulla
urodziła się 25 grudnia 1943 roku w górnośląskiej rodzinie Josefa Franza i Antonie Ursuli Schygulli z domu Mzyk, od wielu lat mieszkającej w Chorzowie Starym. Ojciec zajmował się handlem drewnem.13 lutego 1944 roku została ochrzczona w starochorzowskim kościele pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. W 1945 (inne źródła podają rok 1946) wyjechała, bądź też została wysiedlona wraz z matką do Monachium. Około1948, po powrocie z niewoli, dołączył do nich ojciec. W monachijskim Luisengymnasium uzyskała maturę, następnie przez kilka lat pracowała jako au pair w Paryżu. W roku 1964 rozpoczęła studia (germanistyka i romanistyka) w Monachium. Uczyła się również aktorstwa. Na przełomie 1966 i 1967 roku spotkała Rainera Wernera Fassbindera – reżysera, enfant terrible kina niemieckiego. Przez wiele lat znajdowała się (obok m.in.Irm Hermann) w ścisłym trzonie jego grupy aktorskiej, brała udział w tworzeniu Antyteatru, wystąpiła w wielu wyreżyserowanych przez niego filmach. Po śmierci Fassbindera grała z powodzeniem w produkcjach włoskich, francuskich i amerykańskich. Od roku 1981 mieszka w Paryżu. Jest aktorką śpiewającą – w 1999 roku ukazał się jej album „Hanna Schygulla chante/singt” z piosenkami skomponowanymi przez Jeana-Marie Senia do tekstów m.in. R.W. Fassbindera, Kurta Tucholsky’ego i Ericha Müchsama. Przy okazji recitalu w chorzowskim Teatrze Rozrywki, w listopadzie 1998 roku, odwiedziła dom rodzinny przy dawnej ul. Schlageterstrasse 3b (obecnie ul. Kasprowicza). W roku 2013 roku wydała swoją autobiografię pt. „Zbudź się i śnij”