– Wernisażem w Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie świętowała pani w maju jubileusz dwudziestolecia pracy twórczej. Czy decyzja o wyborze na wystawę głównie prac powstałych w minionych pięciu latach była wynikiem przekonania, że jeszcze za wcześnie na szeroką retrospektywę z prawdziwego zdarzenia?

– Ten wybór nie był przypadkowy i wiązał się z selekcją prac do mojej nowej publikacji w formie książkowej. 90 procent prac nowych doprawiłam odrobiną starszych ulubionych projektów. Szczególnie ważne w związku z tą wystawą było dla mnie to, że mogłam pokazać w jej ramach wszystko, co chciałam. Jako mieszkanka Chorzowa mam blisko do Galerii MM, więc odpadła cała logistyka związana z dostarczaniem prac. To operacja, która w przypadku odleglejszych miejsc zawsze jest kłopotliwa. Dla przykładu – od 23 maja w Meksyku przez dwa miesiące można oglądać moją wystawę, która właśnie ze względów technicznych została w całości zbudowana z wielkoformatowych wydruków. Taka jest proza życia.

– Ta meksykańska wystawa to także część obchodów jubileuszowych?

– Mogłoby tak być, ale nie. Zaproszono mnie z wystawą indywidualną, która otwiera tamtejsze biennale plakatu. Pokazuję trzydzieści prac z gatunku Augmented Reality z animacjami opracowanymi dzięki kilkuletniej kolaboracji z Iwoną Pomianowską.

– Jak zaczęły się pani kontakty z meksykańskim środowiskiem artystycznym?

– Na początku były podróże po Ameryce, między innymi w towarzystwie nieżyjącego już dziś Ryszarda Kai, w czasie których poznaliśmy projektantów z Mexico City. Był wśród nich Eric Olivares Lira, który później kilkakrotnie gościł w Chorzowie.  

– Jakie zmiany zaszły na uczelniach artystycznych na przestrzeni dwudziestu lat, które upłynęły od pani dyplomu, do dziś, kiedy jest pani doświadczonym wykładowcą i profesorem uniwersyteckim?

– Uczelniane mury i pracownie są wyraźnie przesiąknięte nowoczesną technologią. W moich latach studenckich tworząc grafikę czy plakat pracowaliśmy wciąż w technikach klasycznych. Dziś ta twórczość zdominowana jest przez nowe media. Tradycyjne plakaty zastępuje komunikacja internetowa, rośnie poziom interakcji i zainteresowanie rozszerzoną rzeczywistością, wszędzie wchodzi animacja…

– Pani też dała się już całkowicie porwać współczesnym narzędziom elektronicznym i Augmented Reality?

– Dużo zajmuję się projektowaniem plakatów teatralnych, filmowych i festiwalowych dla komercyjnych klientów. Ich oczekiwania są różne. Każdy mój projekt zaczyna się od ujęcia tradycyjnego, które następnie, na życzenie nabywcy, może ewoluować, zmieniając charakter aż po ruchomy obraz, jednak na początku wszystko jest statyczne. Zupełnie nowym, ciekawym doświadczeniem okazała się dwukrotna już współpraca z chorzowskim Teatrem Reduta Śląska, w ramach której projektom kostiumów i scenografii przygotowanych na papierze w dwóch wymiarach musiałam na scenie nadać trzeci wymiar. Za pierwszym razem, w przypadku „Bleee…” było nawet prościej, bo kostiumy szyła doświadczona pracownia krawiecka Teatru Rozrywki, a znaczącą część scenografii załatwiały projekcje na ekranie umieszczonym za plecami aktorów. Premiera „Igraszek z diabłem” przypadła na początek września. W czasie, gdy ją dopinaliśmy na ostatni guzik Teatr Rozrywki nie pracował ze względu na sezon ogórkowy. Zespół szył więc kostiumy we własnym zakresie. Wymyśliłam też bardziej skomplikowane rozwiązania scenograficzne. Wóz obwoźnej trupy teatralnej musiał mieć określone proporcje i funkcje.  Na szczęście Aleks Hadryś, wykonawca scenografii w Chorzowskim Centrum Kultury, mistrzowsko składał wszystko, co wymyśliliśmy z reżyserem, Mirkiem Neinertem. Reduta Śląska jest świetnym, zgranym zespołem, z którym współpraca przebiega w znakomitej atmosferze.

– Przy okazji jubileuszu wypada zapytać też o plany na najbliższą przyszłość…

– Niemal do końca lipca potrwa wspomniana już wystawa w Meksyku, tymczasem jeszcze w tym samym miesiącu otwarta zostanie kolejna prezentacja moich prac, tym razem w filharmonii w Wejherowie. Na wrzesień planowana jest moja wystawa w USA będąca wydarzeniem towarzyszącym festiwalowi Harrego Pottera. Dziś jeszcze trudno mówić mi o szczegółach tego wydarzenia. Na razie cieszę się, że mam jeszcze trochę czasu, by podciągnąć się w wiedzy na temat potterowskiego uniwersum.

Autor

Krzysztof Knas

redaktor naczelny magazynu "Chorzów Miasto Kultury". naczelny@cmyk.media.pl

Używamy ciasteczek w celu dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych, a także tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych. View more
Akceptuj
Skip to content