Ilekroć słyszę, że czarny humor jest oznaką inteligencji, nigdy nie protestuję. Kto ma odwagę poddać się prostemu testowi w tym zakresie, niech wybierze się na spektakl „Harold i Maude” do chorzowskiego Teatru Rozrywki.

Cztery dekady temu w USA powstał – mało znany w Polsce – film „Harold i Maude” na podstawie scenariusza Colina Higginsa. „Rozrywka” za sprawą Agencji Dramatu i Teatru „ADiT” nabyła prawa do scenicznej adaptacji tego tekstu (w przekładzie Julity Grodek). Reżyserii podjął się Tomasz Man, który skomponował także muzykę, wykonywaną na żywo przez Radosława Michalika, który wziął na siebie rolę tapera.

Na dużej scenie chorzowskiego teatru powstała kameralna inscenizacja. Czworo artystów z dziewięcioosobowej obsady gra po (co najmniej) dwie role. Dzieje się dużo, najważniejsza pozostaje tytułowa para (kreują ją Maria Meyer i Jakub Wróblewski), w finale zaś cała uwaga i wszystkie emocje skupiają się na Maude…

Sceniczna opowieść z lekkością i humorem dotyka spraw ostatecznych. Główni bohaterowie – Harold, dwudziestoletni młodzieniec (zafascynowany tematem śmierci i w nader oryginalny sposób zabiegający o uwagę matki) oraz Maude – blisko osiemdziesięcioletnia, ekscentryczna staruszka (dysponująca nieprzebranymi pokładami czułości wobec świata ludzi, zwierząt i roślin), poznają się na pogrzebie zupełnie przypadkowej osoby (nie mogło być inaczej, skoro oboje chętnie odwiedzają podobne uroczystości) i szybko odkrywają pokrewieństwo dusz. Harold obmyśla urodzinową niespodziankę dla Maude, ona zaś planuje na ten dzień coś zupełnie innego…

Galeria postaci wykreowana przez niewielki zespół jest jak barwny kalejdoskop, a wszyscy dobrani znakomicie. Maria Meyer, niekwestionowana gwiazda musicalu błyszczy jako mistrzyni komedii, Anna Surma miażdży w potrójnej roli diametralnie różnych kandydatek na żonę Harolda wytypowanych przez internetowy serwis randkowy, Sławomir Banaś bawi jako Ojciec Finnegan, a Izabella Malik daje radę zarówno w uniformie ogrodnika jak i policyjnym mundurze. Całości dopełniają Jarosław Czarnecki (jako Doktor Matthews i Inspektor Bernard), Aleksandra Gajewska (w roli Pani Chasen, matki Harolda) I Zuzanna Marszał (której warsztat baletowy zyskał w inscenizacji specjalne znaczenie)…  

Ten kto boi się czarnego humoru niech nie skreśla „Harolda i Maude” z jego powodu i wybierze się na spektakl choćby dla wzruszenia. To jest gwarantowane. I bynajmniej nie będzie to wzruszenie ramion. 

Zdjęcia: Artur Wacławek / Teatr Rozrywki

Więcej o spektaklu: TUTAJ

Autor

Krzysztof Knas

redaktor naczelny magazynu "Chorzów Miasto Kultury". naczelny@cmyk.media.pl

Używamy ciasteczek w celu dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych, a także tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych. View more
Akceptuj
Skip to content